Sukienka z dzisiejszego posta powstała już jakiś czas temu... I jakaś taka pechowa niestety mi wyszła. Najpierw przypaliłam ją trochę żelazkiem. No nic - po praniu na szczęście zeszło :) Potem wszystkie fotki, które jej zrobiłam wyszły nieostre (przez co nie pojawił się dotychczas wpis na jej temat).
Kilka dni temu ubrałam w nią Nikę na spacer i co? Biedaczka zaliczyła bliskie spotkanie z podłożem i przez to znów ma poobrdzierane kolana. Dobrze, że dzieci szybko zapominają takie nieszczęśliwe wypadki :)
Aha - wykrój na sukienkę pochodzi od Papavero :)
Biedne poobijane nóżki :(
OdpowiedzUsuńw dzieciństwie też miałam wiecznie nogi poobijane i poobdzierane :)
Biedna. U mnie to była codzienność. Pamiętam jak do komunii szłam, piękna biała sukieneczka a pod nią widać na nodze było wielką czerwoną ranę :)
OdpowiedzUsuńSukieneczka bardzo ładna.
Ja w dzieciństwie byłam bardzo spokojna i jakoś nie pamiętam poobijanych nóg. Za to Nika ma pełno siniaków, zdarte kolana, łokcie i nadgarstki :(
OdpowiedzUsuńMoja młoda też już kilka bliższych spotkań z chodnikiem zaliczyła w niedawnym czasie:P Sukienka przeboska:)) Doszyj do niej do kompletu jakieś nakolanniki i żadne wystające płytki chodnikowe nie będą już zagrożeniem:D
OdpowiedzUsuń