Część przednią ozdobiłam pikowaniem. Kwiatek mógłby być ładniejszy, ale kiepski ze mnie rysownik ;)
Wewnątrz warstwy również zostały przepikowane. Szwy wewnętrzne zakryłam lamówką (przyszywaną ręcznie). Wszyłam również wieszaczek.
Rękawki, nogawki i dekolt wykończony został ściągaczem. Celowo kombinezon nie ma stójki! Zauważyłam, że majtający się przy buzi suwak jedynie powoduje rozdrażnienie i i tak nigdy go nie zapinam. Za to sprawdza się na szyi ciepły szalik.
Najfajniejsze jest to, że oprócz włożonej pracy, kombinezon nie kosztował mnie ani złotówki! Wykonany został z:
- dwóch koców polarowych,
- resztki tkaniny, którą dostałam od Liliany,
- zamka z odzysku,
- resztek dzianiny ściągaczowej,
- ociepliny bawełnianej, która została mi z szycia innych rzeczy,
- lamówki bawełnianej kupionej bardzo dawno temu za grosze (dosłownie!).
Super wyszedł. Dużo pracy musiał Cię kosztować, podziwiam...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFaktycznie roboty było więcej niż zakładałam. Najgorsze było oczywiście przyszywanie lamówki... :P
Z naszą zimą nigdy nie wiadomo kiedy przyjdą mrozy i kombinezon będzie konieczny :)
OdpowiedzUsuńNawet uparty maluszek powinien docenić :) szkoda byłoby żeby taki ładny kombinezon leżał w szafie
No właśnie widzę, że zima nam psikusy robi :) Więc kombinezonik do szafy prędko nie powędruje.
UsuńJest rewelacyjny :) Z tym brakiem stójki to dobry pomysł. U nas też stójka tylko przeszkadzała :) Całość CI się pięknie skomponowała.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzyznam, że wydawało mi się, że tylko moje dzieciaki takie anty stójkowe. Starsza pomimo 4 lat nadal nienawidzi wysokiego zapinania.
A kto wpadł na pomysł stójki w niemowlęcych ciuchach, to na prawdę nie wiem?! Nie dość, że takie dzieci praktycznie szyi nie mają to jeszcze tan metalowy zamek im się majta w okolicy buzi... Porażka!